Weekend i kryminały /ad 23. 06. 2017
Cześć wszystkim. :') Witam w piątek, piąteczek, piątunio kolejną notką na moim blogu. Jaki to będzie weekend? Nie wiem. Pewnie zaskakujący jak większość z nich. Pewnie zastanawiacie się jak dwa-trzy dni u schyłku tygodnia mogą być different i cokolwiek zmieniać. Owszem, mogą. :3 Dla mnie zazwyczaj te dni są niesamowicie odkrywcze, jako że mam więcej czasu dla bliskich mi osób i one mają go więcej dla mnie. I nie chodzi tu nawet o te wszystkie towarzyskie spotkania, sęk w tym jak one są przeżywane, ile w nie wkładamy i ile z nich wynosimy. Pamiętajmy, że każda rozmowa i każdy uśmiech podarowany drugiej osobie to wiele. :) Naprawdę wiele. Czasem najwięcej.
Moje plany na przyszły tydzień wyglądają mniej więcej tak: ćwiczenia, pisanie i jeszcze raz ćwiczenia. Do tego wypożyczyłam wczoraj parę ciekawych książek. Aktualnie zaczęłam czytać thiller "Już mnie nie oszukasz" Harlan Coben i muszę przyznać, że bardzo mi się podoba. Jest ciekawie napisany, lubię takie książki. Opowiada o morderstwie poczynionym na Joe, małżonku Mai Stern, która jest kapitanem wojskowym. Akcja książki rozpoczyna się od pogrzebu i ciekawych refleksji Mai nad każdym szczegółem owej ceremonii. Kiedy Maya dwa tygodnie po pogrzebie na nagraniu z domowej kamery widzi Joego bawiącego się z ich córką, nie wie, czy może wierzyć własnym oczom. Zawsze ufała mężowi. Teraz nie może ufać nawet sobie. Ale przecież była świadkiem jego morderstwa... Jak ma wytłumaczyć to, co widzi?
Książka, jak każdy thiller, jest intrygująca. I właśnie taki rodzaj literacki uwielbiam ponad wszystko. Ckliwe historie, oczywiście, też potrafią często zaintrygować, ale jest w niej dużo fikcji literackiej. Nie twierdzę, że w thillerach i kryminałach nie, ale na pewno jest to bardziej spójne z rzeczywistością niż w historii Romea i Julii. Nie wierzę w miłość? Wierzę i to bardzo. Ale w książkach i filmach często jest ona, nie przejaskrawiana, a przedstawiana w zupełnie inny sposób niż ją postrzegam. Nie wiem dlaczego tak mam, ale dla mnie miłość to naprawdę, naprawdę szerokie pojęcie. Tak szerokie, że aż czasem nawet nie do ogarnięcia ludzkim rozumem. I w sumie chyba tak jest.
Dzisiejsza notka będzie krótsza, jako że piątek jest u mnie dniem sprzątania, w sumie w każdej postaci. Dzisiaj zostałam już, szczerze mówiąc, odświeżona (F5), przez ulewę, która mnie dopadła w drodze po upominek dla taty. Jeszcze nigdy chyba nie byłam na dworze w taką nawałnicę. Buty przemoknięte. Ciuchy zmoczone. Nikomu nie polecam.
A właśnie, pamiętajcie kochani, że dziś Dzień Ojca - wielki dzień wielkich ludzi, którzy nas kochają i zawsze starają się być dla nas najlepsi, mimo wszystko. Pamiętajmy o naszych tatusiach, którzy nas wychowali i codziennie przykładali rękę do tego abyśmy byli tacy, jakimi teraz jesteśmy.
Kończę na dziś. Jeżeli wieczorem napadną mnie jeszcze jakieś refleksje to pewnie napiszę. Pa kochani. :') / Szyszunia
Moje plany na przyszły tydzień wyglądają mniej więcej tak: ćwiczenia, pisanie i jeszcze raz ćwiczenia. Do tego wypożyczyłam wczoraj parę ciekawych książek. Aktualnie zaczęłam czytać thiller "Już mnie nie oszukasz" Harlan Coben i muszę przyznać, że bardzo mi się podoba. Jest ciekawie napisany, lubię takie książki. Opowiada o morderstwie poczynionym na Joe, małżonku Mai Stern, która jest kapitanem wojskowym. Akcja książki rozpoczyna się od pogrzebu i ciekawych refleksji Mai nad każdym szczegółem owej ceremonii. Kiedy Maya dwa tygodnie po pogrzebie na nagraniu z domowej kamery widzi Joego bawiącego się z ich córką, nie wie, czy może wierzyć własnym oczom. Zawsze ufała mężowi. Teraz nie może ufać nawet sobie. Ale przecież była świadkiem jego morderstwa... Jak ma wytłumaczyć to, co widzi?
Książka, jak każdy thiller, jest intrygująca. I właśnie taki rodzaj literacki uwielbiam ponad wszystko. Ckliwe historie, oczywiście, też potrafią często zaintrygować, ale jest w niej dużo fikcji literackiej. Nie twierdzę, że w thillerach i kryminałach nie, ale na pewno jest to bardziej spójne z rzeczywistością niż w historii Romea i Julii. Nie wierzę w miłość? Wierzę i to bardzo. Ale w książkach i filmach często jest ona, nie przejaskrawiana, a przedstawiana w zupełnie inny sposób niż ją postrzegam. Nie wiem dlaczego tak mam, ale dla mnie miłość to naprawdę, naprawdę szerokie pojęcie. Tak szerokie, że aż czasem nawet nie do ogarnięcia ludzkim rozumem. I w sumie chyba tak jest.
Dzisiejsza notka będzie krótsza, jako że piątek jest u mnie dniem sprzątania, w sumie w każdej postaci. Dzisiaj zostałam już, szczerze mówiąc, odświeżona (F5), przez ulewę, która mnie dopadła w drodze po upominek dla taty. Jeszcze nigdy chyba nie byłam na dworze w taką nawałnicę. Buty przemoknięte. Ciuchy zmoczone. Nikomu nie polecam.
A właśnie, pamiętajcie kochani, że dziś Dzień Ojca - wielki dzień wielkich ludzi, którzy nas kochają i zawsze starają się być dla nas najlepsi, mimo wszystko. Pamiętajmy o naszych tatusiach, którzy nas wychowali i codziennie przykładali rękę do tego abyśmy byli tacy, jakimi teraz jesteśmy.
Kończę na dziś. Jeżeli wieczorem napadną mnie jeszcze jakieś refleksje to pewnie napiszę. Pa kochani. :') / Szyszunia


Brak komentarzy: