Pamiętnik jako cząstka siebie pozostawiona w przeszłości. /ad. 27. 06. 2017

czerwca 27, 2017
Witajcie. Szczerze mówiąc, nie było mnie tutaj z jednego, konkretnego powodu: w moim sercu powstała ogromna dziura, wręcz wyrwa, której nie idzie zalepić. Nie chciałam wylewać żali na blogu, ale tak... skończyłam serial. 😅 I sęk w tym, że to jest naprawdę poważny problem wszystkich ludzi, którzy zagłębiają się w cudze historie. Nie należy lekceważyć kaca serialowego czy książkowego. To normalne, że po tak dokładnym przeżywaniu każdego etapu z życia bohaterów, gdy coś nieuchronnie się kończy, przeżywamy depresję. To normalne, że po skończeniu ostatniego odcinka, po ujrzeniu kątem zapłakanego oka ostatniej sceny, jesteśmy załamani. Naprawdę, to normalne. Bo to nie jest tylko kwestia przyzwyczajenia. To coś naprawdę different. My kochamy. Kochamy pewnych bohaterów i pewne historie. Kochamy wyjątkowe odcinki czy epizody, kochamy niektóre wątki. Wreszcie kochamy to, co ten serial zrobił z nami; co nam uświadomił, co w nas zmienił, jakie uczucia w nas poruszył. A jeśli serial jest naprawdę dobry i oglądamy go z prawdziwą pasją, wręcz z namiętnością, odcinek po odcinku, to jestem w stu procentach pewna, że porusza w nas wiele strun naszej duszy.

To do końca niewyjaśnione, czym jest owa fikcja literacka, że robi z nami takie rzeczy... Być może jest to zlepek marzeń autora, jego wyobrażeń o życiu, jak i zlepek marzeń i wyobrażeń każdego człowieka. Sama, pisząc powieść, wyobrażam sobie wiele, ale najbardziej (paradoksalnie) to, co sama chciałabym przeczytać. Czy macie czasem tak, że sięgacie po jakąś książkę/oglądacie jakiś film czy serial i czegoś Wam w nich brakuje? - To jest właśnie to. Ta dziura, którą musicie zalepić. Najlepiej zalepić ją pisząc coś samemu. I do tego chciałam Was dzisiaj zachęcić. Do spisywania własnych myśli, chociażby w formie pamiętnika. To naprawdę niewiele, a może wiele zmienić. Dać upust własnym myślom to naprawdę fajne uczucie. Bo kiedy delikatnie przesuwasz swój długopis po kartce wiesz, że to Ty decydujesz, co właśnie napiszesz. Nikt Ci niczego nie dyktuje. Jesteś panem tej sytuacji, jesteś panem całego swojego życia.

Pamiętnik... To domena mojego ostatniego serialu. Tak, właśnie tego, który spowodował mi tak wielką pustkę. Główni bohaterowie spisywali tam pamiętniki, niektórzy od wieków, niektórzy na przestrzeni swojego dotychczasowego nastoletniego życia. Serial dotyczył tematyki wampirów, jednak ja skupiałam się na tej jego drugiej stronie. Moim zdaniem, "Pamiętniki Wampirów" to serial, który opowiada o trudnych wyborach, o ludzkich słabościach, o potędze miłości, ale przede wszystkim o dojrzałych decyzjach. Każdy wampir staje we wszystkich sezonach z tak trudnymi wyborami, że w tym momencie śmieje się, jak dla mnie ciężkim wyborem mógł być wybór szkoły po gimnazjum. 😅
Niestety w ostatnim odcinku brakowało mi czegoś. Bardzo czekałam na powrót Eleny - głównej bohaterki, ale jej wielki come back okazał się niestety bardzo krótkim epizodem, który zleciał mi dosłownie jak pstryknięcie palcem - w kilka sekund.

Cholernie smutno mi na myśl, że to już koniec.
Najbardziej będzie brakować mi Damona - Ian zagrał go idealnie, od początku do końca i sprawił, że pokochałam, zarówno tę postać, jak i tego aktora. Uczciwie mogę przyznać, że jestem jego fanką.
W serialu udowodnił mi to, że zawsze istnieje szansa by się zmienić. By pokonać w sobie zło.
Natomiast moja druga ulubiona postać w tym serialu - Elena - nauczyła mnie tego aby zawsze walczyć o swoje szczęście, nie poddawać się i nie bać się ryzykować - czasem pozornie najbardziej niebezpieczna znajomość, może dać Ci szczęście i owe bezpieczeństwo.

Dziękuję, że dziś byliście ze mną.
Uciekam zajmować się małym urwisem.
Cześć. / Szyszunia

Już tylko 10 dni do wyjazdu! <3

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.