thanks for the memories
Pisanie samej do siebie ma coś w sobie. Jest different, bo niesie ze sobą szereg nieograniczonej wolności co do doboru tematów, wypowiedzeń, nawet najdrobniejszych słów. Dziś miałam kryzys, przyznam to otwarcie. - Czytałam w Internecie przeróżne notki na temat zdobycia czytelników na blogu. Chwilę potem uznałam, że to bez sensu. Jest dobrze tak jak jest, nie chcę tego zmieniać.
![]() |
Co u mnie? Wiele się pozmieniało.
Przede wszystkim jestem szczęściarą, bo zostałam narzeczoną najwspanialszego faceta na ziemi.
To, o czym warto byłoby jeszcze wspomnieć to zakończenie szkoły i wiążący się z tym egzamin zawodowy (teoretyczny i praktyczny).
Pod koniec roku odwiedziła mnie też moja kochana przyjaciółka i spędziłam z nią kilka świetnych dni, a przede wszystkim genialnego Sylwestra.
Kończę też staż w moim dotychczasowym miejscu pracy, a co za tym idzie już wkrótce będę zaczynać coś zupełnie nowego.
Nadszedł zupełnie nowy rok, a w nim zmiany.
Oczywiście nie obędzie się też bez postanowień.
Jedno z nich już realizuje, będąc tutaj. Powrót na bloga jest czymś o czym myślałam tak naprawdę odkąd go w brutalny (można tak powiedzieć) sposób, porzuciłam.
Moja samokrytyka jednak nadal sięga zenitu, co świadczy o tym, że znów nie będzie łatwo. Będzie ciężko - wiem to, ale świadomość tego, jak w ostatnim czasie stałam się silna dodaje mi skrzydeł.
Naprawdę, przeszłam ogromną zmianę osobowości. Co prawda, nadal jestem cholernie emocjonalna, nadal przywiązuję też zbyt dużą wagę do rzeczy, ludzi i wydarzeń, do których nie powinnam... Nadal też nie potrafię zachowywać dystansu do pewnych spraw - mieć wyjebane jak to zwykło się mówić. Jednak zmieniło się we mnie coś, co od zawsze (a przynajmniej od dłuższego czasu) uważałam za rzecz niewykonalną. Kto wnikliwie mnie obserwuje wie, że nie jestem już tą samą osobą co jeszcze parę lat temu, a może i nawet miesięcy. Gdzieś nagle w moje życie wkradł się zdrowy rozsądek, a pewnych sytuacjach zadziałały hamulce. W końcu kiedyś dotarło do mnie co robiłam źle i zrozumiałam, czego nigdy, przenigdy w życiu nie powinnam robić. Zmieniły się także moje granice moralności. Cóż... pewnie nadal, w pewnych kwestiach się upokarzam, jednak akceptuję to w pełni i w pewnym sensie nawet pasują mi pewne moje zachowania.
Czuję się sobą. W pełni sobą. Przede wszystkim nikogo nie udaję i choć niby nigdy tego nie robiłam, to zawsze była gdzieś blisko ta granica. Moja gra aktorska często szkodziła mi, zamiast pomagać. Dziś jestem autentyczna, nie wstydzę się już pewnych spraw. Każdy jest inny i jeżeli akurat ja jestem taka jaka jestem to trudno - jeśli chcesz istnieć w moim pokręconym życiu musisz mnie zaakceptować.
Jednak nie wszystko jest takie barwne i kolorowe.
Dostrzegam też w moim codziennym obcowaniu z innymi ludźmi pewne mankamenty. Przede wszystkim często w relacjach z otoczeniem zatracam siebie, za bardzo oddaję się tej drugiej osobie, chyba licząc na to, że uzyskam to samo, a to tak nie działa.
My, ludzie, jesteśmy odkrywcami. Musimy nieustannie szukać naszych bratnich dusz - ludzi, którzy przywracają nam wiarę w siebie i lepsze jutro. Ludzi, którzy rozumieją nas lepiej niż my sami i w których widzimy samych siebie. Dzielimy z nimi pasje, poglądy, a w konsekwencji serce.
Nie wiem jak Wy, ale ja jestem cholernie emocjonalna. To samo wiążę się z relacjami z innymi ludźmi. Gdy już do kogoś się przywiążę (nieraz już od pierwszego spotkania), no to po prostu... Nie jestem w stanie zaakceptować odrzucenia. Jeszce na długo po rozstaniu z taką osobą wszystko dokładnie analizuję, rozkładam na czynniki pierwsze, a przede wszystkim do wszystkiego niepotrzebnie wracam.
Ale co na to poradzić? Taka już jestem.
Doskonale wiem, że nie cofnę czasu, tak jak i moich pewnych zachowań, które mogły wpłynąć na utratę bliskich, ale też nie musiały. Być może nie warto o nich wszystkich myśleć, bo nie byli nas warci. Wierzę jednak, że kiedyś się jeszcze spotkamy i porozmawiamy, jak gdyby nie było między nami żadnej rozłąki. Jak kiedyś.
K, E, M, D, M, T, A, J, K, J.
Tęsknię za Wami.
To już kolejny rok bez Was.


Brak komentarzy: